Po wypowiedziach medialnych sędzi Ireny Kamińskiej dla Polskiej Agencji Prasowej (przedrukowanych w kolejnych mediach) i dla prowadzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości periodyku „Na wokandzie”, koncepcja „nadużywania prawa do informacji” goni niczym lawina – zyskując coraz szerszą rzeszę zwolenników wśród urzędników, przedstawicieli świata prawniczego i szkoleniowców.
Widzimy to zjawisko na prawie każdym spotkaniu lokalnym – a mieliśmy ich w tym roku już kilkadziesiąt – gdzie wysłuchujemy od urzędników jak uporczywie gnębią ich obywatele. Zazwyczaj jednak, gdy zaczyna się bliżej badać sprawę – to okazuje się, że w ich urzędzie to akurat nie, ale w innym, znajomym. Apetyt na zostanie ofiarą nadużyć rośnie – ostatnio na spotkaniu w Kalwarii Zebrzydowskiej – nasi przedstawiciele Krzysztof Izdebski i Joanna Gucman – usłyszeli od doradcy Burmistrza, że urząd otrzymuje kilkadziesiąt wniosków miesięcznie. My jednak posiadaliśmy dokumenty świadczące o czymś zgoła odmiennym. Jeśli już mówimy o dziesiątkach wniosków, to co najwyżej w skali roku: 2011 - 16, 2012 - 28 (stan na koniec października 2012). Może ktoś zechce sprawdzić 2013 rok?.
Pomijając bardzo istotą dla nas kwestię – że nie można „nadużyć prawa człowieka”, a takim jest prawo do informacji - wciąż zadajemy sobie pytanie na jakich podstawach opierają się sądy o tym, że: „coraz częściej zdarza się (….), że podmioty zobowiązane do udostępniania takich informacji, w tym jednostki samorządu terytorialnego i ich organy, zasypywane są dziesiątkami wniosków, w dodatku składanych przez te same osoby” oraz, że „działania takie nie tylko nie służą wnioskodawcom w osiągnięciu celu, ale również paraliżują pracę poszczególnych organów władzy publicznej.” A takie stwierdzenia są już na porządku dziennym nie tylko w ustach urzędników, ale także niektórych prawników doradzających samorządom.
I tak na portalu http://prawodlasamorzadu.pl pojawił się artykuł „Jak chronić się przed nadużywaniem prawa dostępu do informacji publicznej?”, z którego pochodzą przytoczone cytaty. Ze smutkiem stwierdzamy, że pisały go osoby ze środowiska prawniczego, ba – jedna z nich nawet twierdzi, iż zajmuje się prawami człowieka. Nasz członek – Krzysztof Izdebski poprosił o podanie danych popierających przytoczone wcześniej wywody. Niestety nie otrzymał odpowiedzi ani które konkretnie urzędy zostały sparaliżowane, ani które urzędy są zasypywane. Nie dowiedział się również ile średnio wniosków złożyła jedna osoba.
Poza tym wstępem do artykułu, który profiluje jego zawartość, pozornie przytacza się obiektywne fakty wynikające z orzecznictwa. Interesujące są śródtytuły, które potwierdzają iż z artykułu nie dowiemy się niczego o tym jak udostępniać informację. A przecież „jawność zasadą, a ograniczenia wyjątkiem”. Dowiemy się natomiast jak przedłużyć termin udostępnienia, jak nałożyć opłatę i jak ograniczyć dostęp do informacji. No i przede wszystkim – jak uznać wniosek, za taki, który dotyczy informacji przetworzonej. Wszystko to przedstawione obiektywnym, prawniczym językiem.
W sprawie tej wysłaliśmy list do autorów oraz umieściliśmy link na fejsbuku. Nawet nie trzeba było zachęcać czytelników do działania, sami je podjęli. Przytaczamy kilka przykładów. I zachęcamy, żebyście Państwo reagowali podobnie na różne przejawy zamachów na wolności obywatelskie, bo zanim się obejrzymy okaże się że te wymyślane i nadmuchiwane jak bańka mydlana historie z nadużywaniem prawa do informacji, zostaną uznane za fakt, na podstawie którego zmieniona zostanie ustawa o dostępie do informacji publicznej. Zwłaszcza, że jest do tego wola polityczna.
Przykładowe listy czytelników:
Szanowni Państwo,
Jako przedstawiciel organizacji pozarządowej jestem oburzony i zaszokowany Państwa artykułem "Jak chronić się przed nadużywaniem prawa dostępu do informacji publicznej?" zamieszonym w http://prawodlasamorzadu.pl.
Państwa tekst jest przykładem "instrukcji" utrudniania realizowania praw obywateli RP. Sam tytuł artykułu jest oburzający gdyż sugeruje, iż korzystanie przez obywateli z konstytucyjnych praw może stanowić nadużycie.
To wstyd, że aplikantka radcowska i asystent, członek "Koła Naukowego Praw Człowieka HUMANITAS" sygnują swoimi nazwiskami podobne artykuły. Jeżeli popełnianiem takich tekstów chce Pan bronić praw obywatelskich w ramach Koła Naukowego to gratuluję Panu serdecznie.
W ramach utrudniania i zniechęcania do korzystania z praw obywatelskich proponuję Państwu zamieszczenie w kolejnych artykułach instrukcji jak fałszować podpisy pod listami wyborczymi tak aby grafolodzy nie złapali "kandydatów" na posłów za rękę lub jak nie płacić zasądzonych alimentów.
Zastanawiam się czy nie opuścili Państwo zbyt wielu zajęć z etyki bo sposób w jaki podpowiadają Państwo samorządowcom jak realizować prawa obywateli może o tym świadczyć.
Pozostaję bez wyrazów szacunku.
--
Maciej Mikuła
Stowarzyszenie Rokietnica24.pl
email: maciejmikula@gmail.com
web: www.Rokietnica24.pl
www.facebook/Rokietnica24
---
Szanowna Pani, jestem głęboko oburzony Pani tekstem na stronie
http://prawodlasamorzadu.pl/2013.07.08-jak-chroni%C4%87-si%C4%99-przed-nadu%C5%BCywaniem-prawa-dost%C4%99pu-do-informacji-publicznej.html
Uważam, że umieszczanie takich "instrukcji" utrudniających publiczności dostęp do infromacji PUBLICZNEJ jest HANIEBNE. Brak mi słów dla określenia, jak nikczemną osobą musi być ktoś, kto udziela takich porad.
Czekam, kiedy napisze Pani poradnik dla morderców o tym, jak popełnić zbrodnię nie pozostawiając śladów.
Ale nie - mam nadzieję, że się Pani opamięta.
Z szacunkiem,
--
dr Marek Jerzy Minakowski,
autor: http://Wielcy.pl - http://www.Sejm-Wielki.pl
http://Minakowski.pl - http://ElitaRP.pl
Co mnie interesuje, a co nie: http://minakowski.pl/moje-priorytety
List wysłany przez nas (Sieć Obywatelską Watchdog Polska) – z drobnymi korektami językowymi.
Szanowni Państwo,
Z przykrością i zdumieniem przeczytałem artykuł pt. Jak chronić się przed nadużywaniem prawa dostępu do informacji publicznej?
Reprezentowane przeze mnie Stowarzyszenie prowadzi od 7 lat program Pozarządowe Centrum Dostępu do Informacji Publicznej (www.informacjapubliczna.org.pl). W ramach tego programu udzielamy rocznie setki porad obywatelom, którzy mają kłopoty z dostępem do informacji publicznej. Z naszych analiz oraz doświadczenia wynikają inne spostrzeżenia niż to próbują Państwo w/w artykule przekazać. Zacznę od warstwy merytorycznej.
1. Pojęcie nadużycia prawa do informacji zostało wytworzone przez orzecznictwo sądów administracyjnych. Również o takiej sytuacji w wywiadach wypowiada się sędzia NSA Irena Kamińska. Jednakże nie ma żadnych danych pokazujących jaka jest skala wniosków o udostępnienie informacji publicznej np. w gminach. Pojedyncze przykłady nie mogą być podstawą do formułowania tak daleko idących wniosków. Również Państwo nie przywołują żądnych danych odnośnie korzystania przez obywateli z prawa człowieka do informacji publicznej. My właśnie kończymy zbieranie danych z całej Polski i mogę wstępnie napisać, że nie istnieje zjawisko nadużycia prawa do informacji. Pomijam kwestie związane z pojęciem nadużycia prawa człowieka, a za takie zostało uznane prawo do informacji publicznej przez Europejski Trybunał Praw Człowieka.
2. Pojęcie informacji publicznej. Częstym błędem popełnianym przez administrację jest poszukiwanie zakresu informacji publicznej w art. 1 ust. 1 i art. 6 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Wydaje mi się, że rzetelność opracowania jakie Państwo prezentują nakazywałaby sięgnąć do art. 61 ust. 1 i 2 Konstytucji. Inaczej może zaistnieć nieporozumienie, iż to ustawodawca wyznaczył zakres jawności działania m. in. administracji.
3. Informacja przetworzona. Dobór orzeczeń w tym zakresie jest moim zdaniem tendencyjny i ma na celu uzasadnienie postawionej przez Państwa tezy. Linia orzecznicza odnośnie tego jakie sytuacje faktyczne należy zakwalifikować za informację publiczną przetworzoną nie jest jednolita. Uważam, że osoby zajmujące się zagadnieniem praw człowieka winny poszukiwać (dokonywać) wykładni rozszerzającej dane prawo. Nadmierny aktywizm sędziowski w zakresie informacji publicznej przetworzonej uznajemy za niewłaściwy. Art. 3 ust. 1 pkt 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej został wprowadzony m. in. w celu uniknięcia sporządzania analiz i zestawień. Naszym zdaniem celem tego rozwiązania nie miały być sytuacje, w których organy próbują odmawiać dostępu do informacji publicznej ze względu na ilość pracy. Dodatkowo zwracam uwagę, że koncepcja wydania decyzji odmownej udostępnienia informacji publicznej przetworzonej nie wynika z ustawy, a wyłącznie z orzecznictwa sądów administracyjnych. Nadto zupełnie nie jest tak jak wynika z artykułu, że wykazanie szczególnie istotnego interesu publicznego leży tylko i wyłącznie po stronie osoby wnioskującej.
4. Nie sposób zgodzić się z opinia, że anonimizacja (nawet jeżeli byłoby to znaczące wyłączenie informacji w dokumencie/tach) może prowadzić do uznania informacji publicznej za przetworzoną. Naszym zdaniem sądy administracyjne (poza nielicznymi) przypadkami odrzuciły taką koncepcję.
5. Nie wiem na jakiej zasadzie uznają Państwo możliwość pobierania opłat za udostępnienie skanów jeżeli wnioskowane informacje mają postać dokumentów papierowych. Nie sposób stwierdzić jakie to koszty dodatkowe powstały w takim przypadku? W kwestii kserokopii też bym polemizował zarówno w kwestii tego co wynika z art. 7 ust. 2, art. 15 ust 1 w zw. z art. 12 ust. 2 pkt 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz ewentualnie jakie mógłby być hipotetyczny koszt dodatkowy. W tym wątku poruszyli Państwo również kwestię niedogodności rozwiązania dla podmiotu zobowiązanego. Prawo do informacji publicznej jest prawem, z którego mają korzystać obywatele (każdy). Jeżeli procedury gwarantujące jego realizację są proste, odformalizowane i zapewniają, że opłata nie stanie się przeszkodą to należy to doceniać. Prawo do informacji publicznej zapewnia m. in. możliwość kontroli nad działaniem administracji, co zawsze jest niedogodne. Jednak jest to w demokracji stan pożądany.
Tyle w skrócie odnośnie merytorycznej strony artykułu.
Nie wyobrażamy sobie, aby artykuł ten mógł być popierany autorytetem Koła Naukowego Praw Człowieka „HUMANITAS” WPiA UAM oraz korporacji zawodowej radców prawnych. Jak wspomniałem wyżej prawo do informacji publicznej zostało uznane przez ETPCz za prawo człowieka. Dlatego też zamierzamy wystąpić do władz Wydziału Prawa i Administracji UAM z listem, w którym zawrzemy zaprezentowane przeze mnie argumenty. Również podobnej treści list wyślemy do Okręgowej Izby Radców Prawnych. Przypominam, iż Kodeks Etyki Radcy Prawnego w preambule zawiera taką zasadę: Istnienie zawodu radcy prawnego jako zawodu zaufania publicznego oraz ukształtowane w toku jego wykonywania ideały i obowiązki etyczne są jedną z gwarancji realizowania zawartej w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej zasady demokratycznego państwa prawnego.
Z poważaniem,
Szymon Osowski
Prezes Zarządu
Sieć Obywatelska – Watchdog Polska (dawniej Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich)
Obrazek w artykule pochodzi ze strony http://www.foiadvocates.net/ i został udostępniony na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/3.0/