Jeden z naszych czytelników podesłał nam link do ciekawej dyskusji na temat wniosku, który trafił do szkól. Zastanawia z jednej strony poziom niewiedzy kadry kierowniczej oświaty o prawie do informacji po 11 latach obowiązywania właściwej ustawy, po drugie opór z jakim wnioski o informację się spotkają.
Dlaczego ktoś pisze, że sekretarka była prawie dwa tygodnie wyłączona z pracy, jeżeli wnioskodawca pyta o kilkanaście faktur, których prawdopodobnie większość szkół i tak nie ma. Czy nie byłoby pożytecznie, żeby zamiast szukać sposobów na zemstę na wnioskodawcach, założyć BIP i umieszczać informacje ważne dla ludzi - o tym kto pracuje w szkole, jakie ma kwalifikacje, jakie są zasady rekrutacji itd. Czy nie oszczędziłoby to pracy potencjalnym "klientom" szkoły? Czy szkoła nie byłaby bardziej rozliczalna? Czy świadczyłoby to o tym jak jest zarządzana? Czy Kadra zarządzania oświatą nie musi myśleć o takich sprawach, zamiast zżymać się, że ktoś egzekwuje od niej prawo?